Już niebawem przybędzie do nas pewien gość. Kto to? Otóż jest to włochaty, wąsaty stworek imieniem Lorax.
Fotki pochodzą: po lewej - zrobiona jest przeze mnie, ale na tej stronie. Zaś fotka po prawej stronie pochodzi z newslettera otrzymywanego przeze mnie od Maxa i Elli. Dziura w San Franpanfu prawdopodobnie pochodzi stąd, że tam ma być zasadzone drzewo. Tylko... czy Pandy się przecisną do Stadniny Koni? Oto jest pytanie.
Lorax wygląda na sympatycznego. Jak widzicie na fotce, uwielbia truflowe naleśniki z nadzieniem jagodowym.
A wiecie, co dziś mi się przydarzyło? Postanowiłam wskoczyć do tej dziury w San Franpanfu (wiem, że szalony pomysł). Zaczęłam lecieć, lecieć, lecieć w dół... Spadałam bardzo długo, około dziesięciu minut, aż wylądowałam... na dziwnej łące. Podniosłam wzrok. Cała podskoczyłam. Stał przede mną Lorax! Oprócz Loraxa znajdowali się tam jeszcze: Bill, Pipsqueak i jakiś młodzieniec.
Przepraszam, na zdjęciu nieujęta jest głowa tego gościa. Stworki były bardzo miłe. Przedstawiły mi się tak, jak jest napisane powyżej. Ugościły mnie wybornie. Nagle zauważyłam drabinę. Bez namysłu wspięłam się po niej na górę. I tak oto znalazłam się z powrotem w naszej krainie Panfu.
Jeśli też chcecie to przeżyć, kliknijcie tutaj. Znajdziecie się w prawdziwym śiwecie Loraxa!
Niedługo będziemy mogli tam bez klikania wyruszyć. Jupi!
Dziennikarka Naczelna Miskab10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz